Ligowe podsumowanie tygodnia #7
06.02.2020

To nie jest tak, że nie miałem ochoty sporządzać kolejnych podsumowań. To nie jest również tak, że nie interesują mnie wasze potyczki. W końcu: to nie jest tak, że cisza oznacza zakończenie pewnego etapu tenisa w Przytoku.

Pomimo licznych sukcesów naszych zawodników, zarówno tych mniejszych jak i większych Liga Tenisowa w Przytoku wpadła w pewien sezon zimowy, z którego ciężko było ją wybudzić.

Sezon ogórkowy. Sezon około świąteczny oraz noworoczny od teraz nie kojarzyć się będzie z prezentami, najbliższymi oraz karpiem, a również z nieobecnością zawodników na naszych arenach. Czy to przejedzenie? Zimowe przesilenie? A może to koordynator winien bardziej przyłożyć się do sprawy? Dowiemy się za rok…..a tymczasem:

Zapraszamy na kolejne już Ligowe Podsumowanie Tygodnia #kolejne. Bodajże siódme…

W oparciu o całkowicie nową i rewolucyjną metodę sporządzania tych tekstów, tj. „za każdym razem inaczej w inny sposób”, dziś zaproponuję Wam coś innowacyjnego. Zwięzły opis trzech spotkań z trzech różnych dat (ba, miesięcy nawet!).

Mamy wszystko – od nowych graczy, po wielkie powroty, na pierwszym rewanżu kończąc.

Ponadto nasza Liga ulega lekkiej zmianie. Można by powiedzieć, że wraca ona do korzeni. O co mi się rozchodzi? Czytajcie dalej..

15 grudnia znany naszej publiczności Tomek Wiatrowski powitał na korcie nowego uczestnika naszej Ligi – Jacka Stefanowicza. Mówić o nim można wiele, słuchać o nim jeszcze więcej. Zawodnik nietuzinkowy, momentalnie chwytający zarówno każde nowe rozwiązania techniczne , jak i za serca publikę swoją ofensywną grą. Niewielki staż gry na korcie nie pozostaje w parze z tym co prezentuje machając rakietą Jacek.

Wielu ekspertów zastanawiało się czy nowicjusz Ligi może zagrozić wyjadaczowi? Człowiekowi, dla którego ósma rano w weekend to popołudnie? Dla którego każda góra jest za niska? Dla którego nawet zniszczone lusterko w samochodzie nie stanowi powodu, by odwołać grę?

Ci sami eksperci nie pozostawali bez złudzeń jużw pierwszych gemach spotkania – nie.

Ale nie oznacza to, że Tomek przyszedł na kort jak po swoje. Pełen pokory przyjmował kolejne serwy Jacka, jego kąśliwe skróciki oraz próby gry przy siatce.

Będzie grać Jacek!” można było usłyszeć z trybun, a słowo „sztos” odmieniane było przez wszystkie przypadki.

Pytacie mnie o wynik? Wynik był. 6 do 2 oraz 6 do 2.

Pytacie mnie czy było warto? Oj warto było. Ponieważ dowiedzieliśmy się o Jacku jednego – porażka stanowi dla niego tylko porcję paliwa przed kolejnymi zwycięstwami. Czy tak się stanie?

…nie wiem. Mija drugi miesiąc i cisza…. JACEK DAJESZ!! JA CI TU FANTASTYCZNY PR ROBIĘ!!!!

Styczeń. Kolejny bezśniegowy zimowy miesiąc w Przytoku. Spytacie się zapewne czy był jakiś meczyk?

Ano był…w weekend. Z samego rana. Więc zapewne wiecie kto….

Przeciwko nimu walczył nasz były Lider – Marcin Miciński. Człowiek, od którego to wszystko się zaczęło. Człowiek, którego serwis budzi pytania „jak on to robi?”. I to zarówno przy pięknych asach, jak i autach pod sam płot.

Tomek Wiatrowski natomiast już zacierał ręce na ten pojedynek.

Pokonam go na pewno. Marcina się nie boję” – nie mówił przed pojedynkiem Tomek.

Meczu osobiście nie widziałem. O meczu również osobiście nie słyszałem…nic więcej aniżeli o wyniku. 6/2, 6/3. Przykro nam chłopaki – w weekend z samego rana czasami mamy ochotę jedynie spać w kanciapie!

Ale mecz ten wskazywał na jedno – Liga wraca. Budzi się do życia niczym natura, która tej zimy w ogóle nie zdaje się kłaść spać. Możliwe, iż pozwoli to na szybsze rozpoczęcie letniej edycji naszej Ligi. A ta już niedługo. O niej również przeczytamy na koniec.

I pozostał luty. W tym miesiącu spotkały się gwiazdy naszej Ligi. Tomek „zagram zawsze i wszędzie, aż nie padnę” Wiatrowski zaprosił na kort Krzysztofa „grajcie ze mną; kiedyś może wam się uda” Romejko.

Było to kolejne spotkanie obu graczy. Po rozegraniu wszystkich możliwych meczy postanowili oni wyzwać się na rewanż. Wyzwali również pozostałych graczy do rozpoczęcia wspólnie nowego sezonu 2020 na Przytoczańskich kortach.

Mijanki, agresywne zagrania przy siatce oraz coraz lepsze pierwsze podania obu zawodników zapewniły oglądającym wielu wrażeń. Mecz ten pokazał przede wszystkim, że w tenisie gramy dopóki piłka nie odbiła się dwa razy. Niejednokrotne zagranie Krzyśka w róg kortu pozwałało założyć, iż Tomek do piłki nie dobiegnie. A tu niespodzianka. Ten człowiek był wszędzie. Jego rajdy za piłką wprawiały Krzyśka w osłupienie.

Potrzebiował nowej broni – opanowania i spokoju. Planował zamęczyć Tomka akcjami kątowymi. Jednak ten nie dawał się….był jak Tommy Lee Jones w „ściganym” – wszędzie.

Dobiegał do takich piłek, do jakich się nie dochodzi. Ciężko go skończyć. Taki <mały wojownik> z niego.”komentował to spotkanie po meczu Romejko.

y hee y hee y hee y hee y heee matko boska y hee y hee y hee” głośno sapał po meczu Tomek.

Wynik 6/4 6/2 nie oddaje klimatu meczu. Tak jak luty nie oddaje klimatu zimy w jakiej się obecnie znajdujemy.

Tak i my nie dajmy zamarznąć naszej lidze.

Na początek sezonu wiosennego planujemy zrobić duży ligowy turniej na trzech kortach. Jakiś grill, jakieś poczęstunki. Dużo meczy, deble, zabawa i ogólne rozpasanie. Dobry pomysł, nie?

Chcecie więcej dobrych pomysłów? Nie dzielimy się na pomniejsze dywizje. To była moja błędna decyzja, wycofuję się z niej.

Czekamy na kolejnych chętnych, a tymczasem żegnam się z tenisowymi pozdrowieniami. Gracie coraz lepiej. Super się to ogląda! Wejdźmy razem w wiosnę z rakietami w dłoniach.

Na dole wszystkie aktualne tabele

 

~oskar

 

PS: Ale jak to, stary. Nic o kobietach nie napisałeś? Naszych wspaniałych dziewczynach? Naszych przepięknych zawodniczkach? Ano nie, nie grały to nie mają ani linijki w podsumowaniu….dobra. Te linijki są o nich. To max cztery linijki o kobietach. To wszystko…wiem, że spotkania zostały poumawiane więc czekamy na relacje 😉

…wyszło chyba ponad cztery.

Dywizja-Damska

Dywizja-Damska-Tabela

Dywizja-Męska

Dywizja-Męska-Tabela